Cory Doctorow: „Amazon, Microsoft i Google działają jak kartel, który ma większą władzę niż ONZ”.

Istnieje opowieść, która mówi, że w czasie gorączki złota w połowie XIX wieku tymi, którzy się wzbogacili, nie było 300 000 osadników, którzy przybyli ze wschodnich Stanów Zjednoczonych do Kalifornii, lecz ci, którzy sprzedawali kilofy i łopaty, aby szukać cennego kruszcu. Dzisiaj, w dzisiejszej gospodarce, sprzyja to gospodarce aplikacji: od Airbnb, Ubera i Booking po Google Drive, biznes ten, jak się wydaje, nie generuje wartości, lecz raczej sprzedaje narzędzia, z którymi mogą pracować inni.
Jednak przenosząc tę historię pionierów z 1848 r. do czasów współczesnych w Dolinie Krzemowej, pojawia się pewien haczyk: „Dzisiaj każdy chce sprzedawać »cyfrowe kilofy i łopaty«: nie po to, by generować wartość, ale po to, by sprzedawać narzędzia, dzięki którym inni będą mogli to robić. Teoretyk Douglas Rushkoff nazywa to »przejściem na meta « : nie byciem taksówkarzem, ale posiadaniem licencji; lub jeszcze lepiej, założeniem aplikacji , która łączy kierowców z pasażerami. Im dalej jesteś od produktywnej pracy, tym bardziej jesteś odizolowany od ryzyka, a to właśnie nagradza rynek . Dlatego w Dolinie Krzemowej jest tyle bańki, ale myślę, że ta metafora jest dziś mitem: narcystycznym sposobem na napompowanie wartości komercyjnej aplikacji”.
Recenzję napisał Cory Doctorow , kanadyjski pisarz, aktywista i krytyk, który w lutym tego roku opublikował książkę „Kills and Shovels” , będącą trzecią częścią sagi o Martinie Henchu, młodym mężczyźnie z San Francisco, który w 1986 r. dowiaduje się o nadużyciach firmy technologicznej popełniającej przestępstwa gospodarcze i maskującej je za pomocą ówczesnych technologii.
W swojej powieści Hench spotyka grupę kobiet z branży technologicznej, systematycznie wykluczanych z systemu, które działają jako technopolityczny opór i stają się kluczowymi graczami w „inżynierii odwrotnej”, jednym z najważniejszych przewodnich pomysłów: demontażu systemów, zrozumienia ich i tworzenia alternatyw. Podobnie było z komputerami PC na początku lat 80., gdy powstawały klony komputerów kompatybilnych z monopolem IBM , ale produkowanych przez inne marki, takie jak Compaq, i sprzedawanych po niższej cenie.
„Wcześniej istniał opór . Dziś firmy koncentrują się i narzucają użytkownikom warunki. Kiedy duża część świata online zależy od kilku dostawców — takich jak Microsoft Azure, AWS (Amazon) lub Google Cloud — ci giganci działają jak kartel: mają międzynarodową władzę, nawet większą niż ONZ, która wymaga przynajmniej konsensusu między krajami. Te firmy muszą tylko uzgodnić między sobą, jakie warunki narzucić ” — wyjaśnia dla tego portalu.
Oto wszystko, co dotyczy jego powieści: dominacja Big Tech , monopol 5 gigantów (Google, Apple, Facebook -Meta-, Amazon i Microsoft), interoperacyjność jako kluczowa koncepcja, nowy porządek świata, który Trump chce narzucić za pomocą taryf , oraz „enshittyfikacja” platform, z których korzystamy każdego dnia, w rozmowie z Clarín.
Dagerotyp George’a Johnsona z kolekcji Bruce’a W. Lindberga, z okazji 150. rocznicy gorączki złota. Reuters Photo (zbiór)
Cory Doctorow zaczął używać terminu „enshittification”, który jest trudny do przetłumaczenia na język hiszpański, ale całkiem jasny w języku angielskim: w jaki sposób platformy, z których korzystamy na co dzień, stały się „gównem” dla użytkowników. Jest to idea, którą autor eksplorował w swoich książkach z ostatnich trzech lat ( The Internet Scam i Strangulation Capitalism ), przedstawianych na konferencjach hakerskich, takich jak DEF CON ( zobacz ) - która w zeszłym roku przyjęła ten termin za swój przewodni wątek - a niektórzy argentyńscy autorzy nawet zhiszpańskojęzyczni go jako „shitification”.
Wyszukiwarka Google stała się morzem reklam wypełnionym wprowadzającymi w błąd artykułami informacyjnymi (o tytułach w rodzaju „Dolar umarł” z powodu wahań kursu waluty), Instagram i Facebook zostały wypełnione postami wirusowych influencerów, którzy chcieli przestać pokazywać treści od znajomych, a Microsoft wypełnił system Windows niepotrzebnymi aplikacjami AI, które zamiast pomagać, irytują i spowalniają działanie komputera, zmuszając do zainwestowania większych pieniędzy w nowy.
─ Czym jest enszityfikacja i jak pojawia się w Picos y Palas ?
─Opisałem enszityfikację nie tylko jako zjawisko, które można obserwować z zewnątrz, kiedy firma staje się coraz gorsza (lub wiele firm staje się coraz gorszych), ale także jako zjawisko społeczne, coś, co zmieniło otoczenie, co spowodowało, że wszystko stało się gorsze, i przede wszystkim jest to zjawisko materialne. Akcja książki rozgrywa się przed wprowadzeniem tych praw dotyczących własności intelektualnej w Stanach Zjednoczonych. Pierwszym prawem był artykuł 1201 ustawy Digital Millennium Copyright Act (DMCA) z 1998 r., zanim stała się ona globalnym systemem prawnym. W książce dzieje się coś takiego: toczy się sprawiedliwa walka z „enszittyfikacją” tych praw.
─Istnieje grupa ludzi, którzy posiadają firmę komputerową prowadzoną przez Czcigodnych Panów, którzy potrafią oszukać ludzi i zepsuć to, co sprzedają. Na przykład zmuszając ich do korzystania wyłącznie ze sprzedawanego przez siebie tuszu do drukarek. A jeśli firma pastora ucieka się do przemocy, aby rozwiązać swoje problemy, to częściowo dlatego, że nie może odwołać się do sądu; Prawo własności intelektualnej nie zostało jeszcze rozszerzone w takim stopniu, aby mogło przekształcić preferencje akcjonariuszy w zobowiązania prawne dla jego konkurentów. To właśnie zmieniło się najbardziej w naszej epoce i to właśnie „Picos y Palas” próbuje reprezentować. Wcześniej istniał większy opór wobec tych zjawisk.
Cory Doctorow, kanadyjski autor, krytyk i eseista. Zdjęcie: NK Guy, nkguy.com.tiff
─Co zmieniło się między latami 80., w których rozgrywa się akcja książki, a czasami obecnymi?
─ Słuchaj, to nie tak, że ludzie poszli na studia MBA, stali się chciwi i zrobili złe rzeczy. Zawsze istnieli chciwi ludzie, ale różnica między czasami, gdy nasze urządzenia były dobre, a usługi, z których korzystaliśmy [Uber, Airbnb, Amazon, Google itd.], które były ogólnie dobre, jest taka, że dzisiaj jest coraz gorzej, ale to nie wydaje się mieć wpływu na te firmy. Różnica polega na tym, że wcześniej istniały konsekwencje obniżania poziomu usług świadczonych przez duże firmy, a teraz te konsekwencje już nie istnieją.
─Jakie konsekwencje?
─Wcześniej firmy te musiały martwić się o organy regulacyjne i konkurencję , a nawet o własnych pracowników, których było tak mało, że gdyby próbowały zaszkodzić użytkownikom, mogłyby zrezygnować. Wszystko to zniknęło w wyniku masowych zwolnień, deregulacji i monopolizacji.
─W książce znajdują się dwie bardzo ważne idee związane z interoperacyjnością i inżynierią wsteczną. Jak się pojawiają i dlaczego są tak ważne?
─Tak, ponieważ drugą rzeczą, o którą musiały się martwić firmy, była interoperacyjność. Firmy obawiały się, że ktoś przeprowadzi inżynierię wsteczną podrobionego produktu, aby uczynić go kompatybilnym i działającym, nawet jeśli nie był to produkt oficjalny. Jeśli więc podniesiesz cenę sprzedawanego tuszu do drukarki, ktoś rozbierze twój wkład, żeby zobaczyć jak działa , wykona inny i go sprzeda: to jest inżynieria wsteczna mająca na celu umożliwienie współpracy jednego produktu z drugim.
─I to pojawia się w książce jako forma oporu. Dlaczego to takie ważne?
─ Jest to ukryta cecha każdej technologii . Każde urządzenie może „komunikować się” z każdym innym urządzeniem, a każdy program może być modyfikowany przez inny program, ponieważ jedynym komputerem, jaki potrafimy stworzyć, jest coś, co nazywamy kompletną uniwersalną maszyną von Neumanna, a komputer ten jest definiowany przez jego zdolność do wykonywania dowolnego prawidłowego programu. Oznacza to, że wszędzie tam, gdzie istnieje program wzmacniający, istnieje też program niewzmacniający.
─ Na przykład Elon Musk zmienił sposób działania Twittera, dzięki czemu po udostępnieniu notatki nie są już widoczne tytuły artykułów, dzięki czemu ktoś może napisać program, który przywróci nagłówki (na przykład rozszerzenie przeglądarki). Można więc podać tysiące przykładów pokazujących, że wszystko można zmodyfikować, nawet samochody i traktory, których użytkownik nie może naprawić, drukarki, które wymagają używania wkładów wyprodukowanych przez tę firmę i tak dalej.
Bill Gates, ojciec Microsoftu, rozmawia z Mitchellem Kaporem, twórcą Lotus 1-2-3 i założycielem Electronic Frontier Foundation. Zdjęcie: Archiwum
─Czy sądzisz, że można sobie wyobrazić zmianę całej tej sytuacji, na przykład poprzez wprowadzenie regulacji podobnych do tych, z którymi musiał zmierzyć się Bill Gates w związku z przeglądarką Internet Explorer pod koniec lat 90.?
─ Nie ma powodu sądzić, że obecna technologia jest już swoją ostateczną formą. Dziwne byłoby, gdybyśmy po zaledwie 25 latach istnienia Internetu doszli już do doskonałego i niezmiennego modelu. W rzeczywistości, przed pojawieniem się sieci, technologia również była skoncentrowana. Rozpoczęcie gry nastąpiło dzięki działaniom antymonopolowym: przeciwko AT&T, które zezwoliło na rozwój modemów; przeciwko IBM , które promowało PC; i przeciwko Microsoftowi, który dał powietrze takim firmom jak Google .
─Jaki więc jest dzisiejszy problem, który sprawia, że firmy mają tak dużą kontrolę nad użytkownikami?
─ Na przeszkodzie temu wszystkiemu stoi prawo, a nie technologia. Prawo własności intelektualnej jest największą przeszkodą na drodze do świata, w którym technologie, z których korzystamy, można modyfikować tak, aby były odpowiednie dla danego miejsca, respektowały nasze prawa, nie naruszały naszej prywatności, nie kradły naszych wynagrodzeń i nie spełniały wszystkich naszych oczekiwań w odniesieniu do naszej infrastruktury technologicznej.
─ Jak myślisz, w jaki sposób cła Trumpa wpłyną na ekosystem Doliny Krzemowej i wielkie firmy technologiczne?
─Cła Trumpa wywołają zmianę polityki, nawet jeśli zmieni zdanie, jak to zwykle robi. Przez ponad 20 lat Stany Zjednoczone wywierały presję na takie kraje jak Kanada, Argentyna, a nawet Unię Europejską, aby przyjęły przepisy zakazujące inżynierii wstecznej i chroniące firmy przed konsekwencjami działań szkodzących użytkownikom. Ten model może zacząć się rozpadać.
─ Dzięki temu centra technologiczne spoza USA mogą zyskać popularność.
─To historyczna okazja dla innych krajów, aby wyobrazić sobie bardziej zróżnicowany i rozproszony ekosystem technologiczny, ze wspólnymi standardami, interoperacyjnością i decyzjami podejmowanymi bliżej miejsca zamieszkania ludzi . Jeśli Stany Zjednoczone nie oferują już wolnego handlu, dlaczego nadal mamy stosować przepisy dotyczące własności intelektualnej, które przynoszą korzyści jedynie Dolinie Krzemowej?
─Czy to wszystko może się zmienić? Czy dominację takich dużych firm jak Microsoft, Amazon i Apple można odwrócić?
─Mój przyjaciel Mitchell Kapor, założyciel Lotusa i wynalazca Lotusa 1-2-3, a także założyciel Electronic Frontier Foundation (EFF), powiedział kiedyś: „Architektura jest polityczna”, mając na myśli, że projekt infrastruktury ma ogromny wpływ na to, jakie społeczeństwo będzie na niej żyć. Wszystko, co wiemy, zostało stworzone przez ludzi, którzy żyją dziś na Ziemi, więc możemy ich zapytać, jak to zrobili, nie musimy niczego wymyślać na nowo. Chodzi po prostu o zrobienie czegoś, co robiliśmy parę pokoleń temu, kiedy byłem dzieckiem. Więc tak, oczywiście, że moglibyśmy to zrobić jeszcze raz. W rzeczywistości naszym obowiązkiem jest odwrócenie tej enszityfikacji.
Kilofy i łopaty autorstwa Cory'ego Doctorowa. Zdjęcie: MacMillan Publishers
„Kilofy i łopaty” zostały wydane w lutym 2025 r., ale na chwilę obecną nie mają wydania hiszpańskiego. Cory Doctorow wyda 7 października nową książkę „ Enshittification ”. Uruchomił również projekt z okazji 25. rocznicy Creative Commons i aktywnie współpracuje z krajami, aby wspólnie zastanowić się nad nowymi przepisami dotyczącymi własności intelektualnej w erze Trumpa.
Clarin